Skryłam się w krzakach. Słyszałam rozmowę. Wyjrzałam zza gałęzi i zobaczyłam dwoje wilków. Rozmawiali o czymś. Było za daleko, nie mogłam rozróżnić słów. Zauwarzyłam że są to wilczyca i wilk. Wilczyca miała futro koloru moro, a basior, czarnego. Naglę wadera przystanęła. Zaczęła węszyć. Schowałam się spowrotem wśród liści, jednak wilczyca zaczęła się niebezpiecznie zbliżać w moim kierunku. Nie wytrzymałam zapięcia, i wyskoczyłam. Uciekałam jak mogłam najszybciej, jednak za mną słyszałam pościg. Odwróciłam się aby sprawdzić czy mnie doganiają. Wilki były daleko w tyle, jednak moro wilczyca, o wiele szybsza od czarnego, mimo dużo krótszych łapek szybko się zbliżała. Nagle wryłam łapy w ziemię. Wyhamowałam. Serce zabiło mi mocniej. Zatrzymałam się w ostatnim momencie. Przede mną była przepaść. Odwróciłam się. Basior oraz wadera przystanęli i spojrzeli po sobie. Uśmiechnęłam się.
- odejdźcie... -mruknęłam z uśmiechem. Wilki spojrzały po sobie pytająco. -odejdźcie - powtórzyłam -jeszcze krok, a skoczę, zobaczycie! - w rzeczywistości nie miałam najmniejszej ochoty skakać, nawet gdybym skoczyła to nic by mi się nie stało, ale wiem że tym oświadczeniem wiedziałam że zmuszę wilki do odejścia. Dodatkowo miałam przewagę, gdyby zdecydowali się na mnie rzucić, mogłam uskoczyć, a wtedy obcy by spadli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz