sobota, 15 lutego 2014
Od Seishina- Pomoc
czwartek, 13 lutego 2014
Nowa wilczyca - Axi
Imię: Axi
Wiek: 3 lata
Płeć: wadera
Pozycja: czujka nocna
Charakter: buntownicza z honorem, rzadko miła dla przyjaciół, dla naj przyjaciół miła zawsze
Partner: zaginął nadal go szukam
Moc: potrafię zmieniać kształty wody nawet kropli w co tylko chce, oraz potrafię władać nocą jestem dobra z odtrutek i run ;) korzystam z ognia
Lubi: czuwać na drzewie i lubi noc
Nie lubi: przechwalania się, dnia,
Ciekawostki: zmieniając kształt wody zmieniam jej kolor. Potrafię zmienić kolor ognia
Ksywy, przezwiska: Aqui
Rodzina: rodzice - mama :koyoki, tata: alfa: zginęli chłopak: zaginął
Życiorys: Moje dzieciństwo było miłe. Zawsze wspominam je z uśmiechem na pysku. Wychowałam się u kochających rodziców. Wszystko pięknie, wszystko fajnie, ale zawsze przychodzi to coś co niszczy nam całe życie. U mnie też tak było. Usłyszałam strzał. Mój ukochany zabrał mnie, nie wiedziałam o co chodzi, do czasu kiedy za sobą zobaczyłam... Martwe ciała rodziców i stojącego nad nimi myśliwego. Mój kochanek aby mnie bronić, rzucił się na niego. Kazał mi uciekać. Tak też uczyniłam. Kiedyś go jeszcze znajdę!
Od Kory - Tajemniczy nieznajomy
***
Znalezienie miejsca było proste - po paru kilometrach, dotarłam na iście, nieziemskie tereny. Aż dech mi odebrało z wrażenia - lasy, doliny, rzeki, pola. Najbardziej przypadły mi do gustu góry. Pełne ziół leczniczych i trujących, ten cudowny krajobraz, oraz tysiące miejsc, idealnych na trasy biegu. Po jakimś tygodniu, od odnalezienia nowego miejsca, gdy piłam, poczułam czyjąś obecność. Nie zwróciłam na to uwagi. Przynajmniej potencjalnie, bo naprawdę, byłam gotowa odskoczyć w każdej chwili. Spięta i czujna, chłeptałam wodę, nadsłuchując. Nagle coś lub ktoś, rzucił się na mnie. Zgrabnie uskoczyłam, a obcy, czarny dużo większy ode mnie wilk, wpadł z chlupotem do zimnej wody. Wyskoczył szybko i otrząsnął się, po czym spadł na mnie grad szaleńczych ciosów. Unikałam, jednak po jakimś czasie, nagle poślizgnęłam się i upadłam. Czarna, opazurzona łapa przygniotła mnie do ziemi. Zamknęłam oczy, czekając na śmierć, kiedy nagle skała pode mną się zarwała. Obcy wilk zdążył odskoczyć, jednak ja, leżąca przed chwilą, nie miałam szans uciec. Zwisałam z przepaści. Trzymałam się ledwie jedną łapą. Puszczenie się, równało się ze śmiercią. Nagle stojący nade mną wilk, zatrzepał łbem, i spojrzał na mnie przerażony.
-Gaiten ty ścierwojadzie... -szepnął. Serce zaczęło mi walić ze strachu. Przerażona zaczęłam machać rozpaczliwie tylnimi łapami, aby znaleźć oparcie, jednak bez skutku. Czy nieznajomy pomoże, czy też podetnie mi łapy, skazując na śmierć? Gonitwa myśli w mojej głowie i strach...
środa, 12 lutego 2014
Ogłoszenia parafialneeeeee
Dodano targ. yay! można w końcu wydawać swoje PP! Podziękowania w stronę Ver.
Hmm... I to chyba wszystko, trochę tego mało w tym tygodniu, no nieważne.
Bye!
Od Seishin'a- Zło
-To on.. -Wyszeptałem po cichu.
Szybko pobiegłem daleko od watahy żeby nikt mnie nie zobaczył.
-Myślisz, że ucieczka ci coś da? Nie myśl o tym.- Powiedział głos w mojej głowie.
Nagle zaczęło się to, Gaiten.
-PRZESTAŃ!!!- Krzyknąłem.
Na moim grzbiecie zaczęły pojawiać się bordowe plamy. Byłem bezradny, Gaiten przejął moje ciało. Niszczył wszystko na swojej drodze, zmierzał w kierunku watahy.
<Teraz czas na Korę>
wtorek, 11 lutego 2014
Nowa wilczyca- Kora
Imie: nie pamiętam jak mam na imię więc je sobie nadałam brzmi ono Kora (tak naprawdę to Hlin, jednak ona o tym nie wie)
Wiek: hm.. Dzień urodzin też nie jest mi znany, ale wygląda na to że mam ok.... 2, 3 lata?
Płeć: to że mówię o sobie w trybie żeńskoosobowym, i moje imie wskazują na to że jestem waderą, nie?
Moc: jestem silnie toksyczna. Nie straszne mi są żadne trucizny ponieważ jestem na nie odporna. Dotknięciem pazura potrafię zmienić wodę w truciznę, a w nich samych, tak samo jak w kłach jest ona. Umiem zmieniać swoje futro w igły, pełne groźnego jadu. Znam się na wszelkiego rodzaju odtrutkach i roślinach leczniczych. Mój śpiew ma działanie kojące i usypiające.
Charakter: jestem zmienna - raz mój ogon lata radośnie, a pysk śmieje, raz z oczu łzy się leją, a serce się mi łamie. Czasami lubię żartować z przyjaciółmi, czasami w ciszy, samotnie zajmować się swoimi sprawami. Lubię szczeniaki, kocham te sweet okrągłe mordki <3 nie lubię gdy ktoś się popisuje. Mam ochotę go wtedy trzepnąć. Co lubię? Co kocham? Co jest częścią mnie? Bieg. Uwielbiam pęd. Dziki galop i wiatr przeczesujący moje futro. Lubię również muzykę. Nie jeden raz zakradałam się do ludzkiego miasta, aby słuchać ulicznych muzykantów.
Historia: Nie pamiętam nic. A gdy próbuję sobie coś przypomnieć, boli mnie głowa. Obudziłam się w kałuży dziwnego, jadowicie zielonego płynu, w klatce, w budynku który płonął. Nie miałam pojęcia jak się wydostać, ale problem szybko się rozwiązał, bo gdy dotknęłam prętów klatki, te się stopiły. Podróżowałam po świecie, zaznając różnych przygód.
Partner: Pragnę miłości, nie ważne kim by był ten drugi, zawsze bym powiedziała "tak". Niestety... Nikt mi się nie oświadczył...
Cytaty: "Wiedziałam tylko że muszę iść dalej. Muszę być silna i uśmiechać się każdego dnia, bo nikogo nie obchodzi, że mój świat stoi w gruzach"
"Nie ważne jest to jak upadniesz, ważne jest to, jak po tym wstajesz"
"Biegniesz nie zatrzymując się do czasu, aż potkniesz się, wywrócisz i zrobisz sobie krzywdę. Gdy to nastąpi wstajesz i biegniesz dalej"
"Nasze sny to pragnienia, których nie możemy powiedzieć w ciągu dnia"
"Zanim zapytasz kogoś, dlaczego cię nienawidzi, zadaj sobie pytanie, czy w ogóle cię to obchodzi?"
"Gdy ktoś cię nienawidzi za nic, daj mu powód"
"Nie zawsze smutek na twarzy poznasz gdy łzy się poleją. Bo czasem w sercu życie się łamie, a usta się śmieją"
"Śmierci się nie boję. Gdyby nie Ona, już dawno bym się zabiła".
Ciekawostki:
~widzę w ciemności, w których moje oczy świecą toksycznym blaskiem
~umiem po Japońsku, choć nikt nigdy mnie nie uczył tego języka
~często mam dziwne wizje, podejrzewam że to moje dzieciństwo
~wypicie trucizny jedynie mnie wzmacnia
~gdy jestem pod wpływem silniejszych emocji, obumiera wszystko czego dotknę
~w moich żyłach płynie żrąca ciecz, więc gdy spróbujesz mnie zaatakować ugryzieniem, sam się zatrujesz.
~na mojej obroży wygrawerowane jest "#23" - najprawdopodobniej numer seryjny
Stanowisko: Zamiłowanie do pędu, oraz rozmiar (jestem niska, w wysokiej trawie prawie mnie nie widać) pozwalają mi objąć stanowisko zwiadowcy, a umiejętności lecznicze mianują mnie medykiem.
czwartek, 6 lutego 2014
Od Natsuko- W końcu razem...
Poprawiłam łuk na barkach. Wędrowałam już dobre kilka dni odkąd ruszyłam w dalszą drogę. Myślałam to o ludziach, to o Clint'cie, to o Ren. A o niej najczęściej. Czułam ją gdzieś, ale nie mogłam dokładnie tego zlokalizować. Wiedziałam tylko, że musiała tędy przechodzić. Żwawo szłam na przód kierując się węchem. Wyczuwałam też coś obcego. I wiedziałam kto to. Wszędzie rozpoznałabym ten wrogi zapach. Dante... Był gdzieś niedaleko więc muszę się śpieszyć. Przyspieszyłam kroku. W końcu znalazłam się na polanie. Obszernej polanie. Gdy z krzaków wyszedł Dante. Warknęłam głośno.
Spojrzał na mnie i stanął w pozycji bojowej. Śmiał się.
-Myślisz, że jeśli teraz mnie zaatakujesz to powstrzymasz mnie przed zabiciem siostry- warknął.
- Ja to wiem. Powstrzymam cię.- odwarknęłam dalej stojąc prosto.
-Szczerze wątpię. Już za kilkadziesiąt minut będę stał nad trupem twej siostry z Kryształem w łapach.
Gdy skończył mówić, skoczył na mnie. Zgrabnie odskoczyłam śmiejąc się.
-Najpierw poćwicz celność!- powiedziałam.
Warknął coś niezrozumiale i znów spróbował. Znów mu się nie udało. Jeśli ma takiego cela to powodzenia. W końcu znudziło mi się uskakiwanie przed nim. Gdy przelatywał obok mnie złapałam go za ogon. Pociągnęłam mocno. Rwał się próbując się wyrwać. W końcu go puściłam i poleciał prosto w drzewo. Chciało mi się śmiać, ale to była poważna walka. Chodziło o moją siostrę. Podniósł się, a ja mocą telekinezy uniosłam leżący obok wielki kamień. Rzuciłam w niego, ale on zdąrzył się uchylić. Skoczył na mnie, lecz wziął za wielki rozpęd i przeleciał nade mną, a ja nawet nie musiałam się uchylić. Przy okazji złapałam go za sierść na boku. Był ciężki. Przeturlaliśmy się po ziemi. Wstałam szybko, a on złapał mnie za łapę.
-Brisingr..- szepnęłam, a on natychmiast mnie puścił.
Odskoczyłam lekko kulejąc. Zobaczyłam jak w kałuży moczy poparzony pysk. Biorąc ilość ran, ja wygrywałam. Miał ich zdecydowanie więcej. Nagle wokół jego ciała pojawiła się mroczna peleryna. Spojrzał na mnie spod kaptura i zaśmiał się szyderczo. Wbiegł w krzaki. Pewnie myślał, że jest szybszy i pierwszy znajdzie Ren. Pognałam wbrew bólowi łapy za nim. Gdzieniegdzie na korze zostawiał ślady krwi. Szybko go więc namierzałam. Prędko i zgrabnie mijałam krzaki i drzewa. Nagle ziemia pode mną się zapadła. Znalazłam się w dole. Głębokim dole. Moja łapa niezbyt dobrze przyjęła upadek. Nagle na górze pojawił się Dante.
- Mówiłem, że ze mną nie wygrasz!- krzyknął i zaśmiał się.
Warknęłam, a on zniknął. Obleciał mnie lekki strach. Muszę się stąd wydostać. Próbowałam się wspinać, ale niezbyt mi to szło. Nagle usłyszałam krzyk. Krzyk Ren. Znalazł ją!!
-Treavam.- powiedziałam, a moje oczy zabłysły na biało.
Pode mną zaczęło rosnąć drzewo. Akurat stałam na grubej gałęzi. Po chwili byłam na górze. Rozejrzałam się szybko. Skąd dobiegł krzyk?! Zaczęłam węszyć. Poczułam Dante. Pognałam w jego parszywym kierunku. Mocą telekinezy naszykowałam łuk. Leciał teraz obok mnie. Z gotową już strzałą. Gdy przeskakiwałam krzaki, usłyszałam krzyk. Byłam blisko. Skierowałam się w kierunku hałasu. Już teraz bardzo bałam się o Ren. Mogło być już za późno. Przeskoczyłam ostatni krzak. Stanęłam przed Dante i Ren. Wróg już miał zabierać Kryształ. Stał nad nią, a ona leżała na ziemi.
-Brisingr.- powiedziałam, a na strzale pojawił się ogień.
Strzeliłam i trafiłam go prosto w bark. Zachwiał się i spojrzał w moją stronę. Jego oczy z początku wyrażały zaskoczenie, a potem ból. Poczułam swąd palonej sierści. Mój ogień ze strzały roznosił się po jego ciele. Odbiegł od Ren próbując ugasić ogień.
-Jeszcze tu wrócę. Popamiętasz mnie. Przysięgam ci to.- krzyknął i uciekł.
Nie przejmowałam się nim. Puściłam łuk i podbiegłam do Ren. Leżała na ziemi. Jej oczy były otwarte i nieruchome. Widoczne w nich było przerażenie. Wstrząsnęłam nią, ale nie reagowała. Pod nią rosła kałuża krwi. Odwróciłam ją delikatnie i przeraziłam się. Na plecach miała trzy długie szramy. Dotknęłam ich delikatnie.
- Wais heill.- szepnęłam, me oczy zabłysły, a rany się zasklepiły.
Odwróciłam ją. Dalej się nie ruszyła, nie oddychała. Nagle zrozumiałam. Sparaliżował ją.
-Losna.- powiedziałam z nadzieją, dotykając jej piersi tuż obok Kryształu.
Nagle z jej ciała wyleciały cienie. Uciekły między drzewa. Jej pierś się uniosła, a oczy znów zaczęły się rozglądać. Lekko drgnęła i spojrzała na mnie.
-Ren...- westchnęłam i przytuliłam ją do siebie.
-Natsuko...- wyszeptała, a ja poczułam łzy na swym futrze.
-Wszystko będzie dobrze.- powiedziałam i odsunęłam ją od siebie.- Nie płacz.
-Tak się bałam..
-Każdy ma prawo się bać... Ale na razie jesteś bezpieczna.
Przytuliła mnie jeszcze raz. Tym razem jej nie odsuwałam. Tyle czasu byłyśmy rozdzielone. W końcu mnie puściła i uśmiechnęła się.
-W końcu... Znów jesteśmy razem.- powiedziała.
-Tak znowu razem.- powiedziałam i wstałam.- To gdzie idziemy??
-Zaprowadze cię do wata.... Ty krwawisz!!- krzyknęła.
Zasłoniłam łapę.
- Nic mi nie jest- powiedziałam, a po chwili szybko zaklęciem uleczyłam ranę.- To gdzie ta wataha??
-Tam..- wskazała i zaśmiała się.- I masz mi powiedzieć co się działo gdy byłaś daleko ode mnie. Nie miałaś wcześniej tego łuku i ubrania.
-No dobrze.- zaśmiałam się.- Prowadź.
Ruszyłyśmy we wskazanym kierunku. Pierwszy raz od tego około półtora roku wszystko było dobrze. W końcu byłyśmy razem. Na dobre i na złe.
[Powiadamiam że jak Natsuko używa czarów, to jest to język elfów z mej ukochanej trylogii ,,Dziedzictwo'' Christophera Paoliniego. Nie wiem kto może to kontynuować xD kto chce niech coś zrobi. Możecie zrobić że Ren znów jest przy Krissow'ie albo co tam chcecie... Dante proszę na razie nie mieszać]
środa, 5 lutego 2014
Ogłooooszenia od Veeeeeer
aby nie robić zamieszania - jedna osoba wpadnie na pomysł opowiadanie, a inna się przed niego wepchnie, i pomysł idzie na marne, może by każdy od teraz pisał na końcu swojego opowiadanka kto ma je dokończyć, w ten sposób: <Yellow? Mogłabyś...?> oczywiście możecie dopisać na końcu jeszcze krótki komentarz pt.: <Seishin? Sory że tak któtko - brak weny xD> ale oczywiście nic długiego na 5 stron xD piszemy to w "< >" i najlepiej z grzeczności, aby było to w formie pytania. Osoba która ma dokończyć nie ma być osobą która dawno nie pisała, tylko której wygodniej jest dopisać c.d. chyba wszystko jasne? Jak nie to pisać w komentach... Ach, jeszcze Zuś chciała powiadomić że ogłoszenia nie będą co wtorek, tylko co środę (jak dla mnie to nie robi zbytnio różnicy, ale żyje się dalej xD). Papaaaatki! Będziecie tęsknić?
Od Ren - Koszmar powrócił...
Gdy Krissow znów zemdlał wstałam. Nie ma co robić, więc postanowiłam iść na spacer. Ale będę musiała uważać. Co jeśli to coś co go zaatakowało zaatakuje i mnie. Trzeba się mieć na baczności. Ruszyłam przed siebie. Przyglądałam się ośnieżonym drzewom i krzakom. Wiosną i latem wyglądają ciekawiej. A zwłaszcza jesienią. Tyle kolorów. Znalazłam się na polanie. Obszernej polance. Wyglądającej pięknie. Śnieg i lód utworzyły dużo pięknych sopli na gałęziach. Nagle poczułam w okolicy jelenia. No cóż ślinka cieknie. Potruchtałam w jego stronę. Zatrzymałam się przy krzakach. Stał tam. Na innej polance. Szukał jedzenia. Szybko skoczyłam na niego. Szarpał się próbując uciec. W szybkim tempie zakończyłam jego żywot. Rozejrzałam się dla bezpieczeństwa. Nikogo nie ma. Spokojnie zaczęłam jeść. Gdy zadowoliłam żołądek wróciłam na poprzednią polanę. Postanowiłam tu trochę posiedzieć. Położyłam się i wsłuchiwałam w okolicę. Spokój i cisza. Mój spokój przerwało to, że poczułam coś w pobliżu. Nie jelenia. Nie dzika czy inne zwierzę. Coś obcego. Zerwałam się i rozglądałam. Coś już najwyraźniej wiedziało, że wiem o jego obecności. Bo się już nie ukrywało. Rozglądałam się szybko, bo słyszałam hałas raz tu raz tam. Co to jest, że porusza się tym tempem. Nagle z krzaków wyszła postać. Zauważyłam tylko czarne łapy i kawał pyska, bo obcy miał na sobie pelerynę. Ciemno szarą peleryne. Słyszałam jak warczy. Ustawiłam się w pozycji bojowej. Wilk rzucił się w moją stronę. Szybko uskoczyłam, a jego długa peleryna przesunęła mi po oczach...
-Kim jesteś?- spytała mała szara waderka.
-Nikim złym. Mów mi Dante. A jak brzmi twoje imię?- powiedział czarny basior.
-Ren..
-Bardzo ładnie. Pomożesz mi szukać pewnej rzeczy.
-Ale.. rodzice.. będą źli..
-Nie zauważą.. Później cię odprowadzę..- przekonywał.
-No... Dobrze.- odparła waderka wesoło, bo zawsze chciała przeżyć przygodę.
Obraz zniknął mi sprzed oczu, którymi szybko zamrugałam. Co jest. Co to było. Obcy wykorzystał moje roztargnienie. Przycisnął mnie do ziemi. Na niebie zaczęły się gromadzić chmury. Poczułam lekki lęk. Zmieniłam się w kałużę i wycofałam. Obcy znów skoczył. Udało mi się go uniknąć. Przy okazji złapałam go za łapę. Jęknął, a ja mocno trzymałam. Silny jest, pomyślałam. Po kilku chwilach wyrwał łapę z mojego uścisku. Miał ją nieźle poszarpaną. Skoczył, a jego peleryna powiała na wietrze. Burza się wzmagała. Szybko padłam na ziemię, a on przeleciał nade mną, ale przejechał mi ostrymi pazurami po grzbiecie. Krzyknęłam i poczułam jak po plecach ścieka mi krew. Odsunęłam się i spojrzałam na niego. Dalej po głowie walał mi się obraz rozmowy. Małą waderą byłam ja. Obcy patrzył na mnie. Nagle z ziemi wynurzyły się cienie i mnie otoczyły...
-Co to jest?- spytała wilczka i patrzyła na Dante jak trzyma Kryształ, który mu dała.
-Nic złego. Nie zaboli cię.- zapewnił basior.
Mała patrzyła jak otaczają ją ciemne macki. Ale się nie bała. Wierzyła Dante'owi. Przecież był dla niej miły. Nagle zobaczyła las i swoich rodziców.
-Cześć mamo cześć tato!- krzyknęła.
Nagle ktoś się na nią rzucił. Poczuła jak kły rozrywają jej ciało. Iluzja zniknęła. Do ziemi przyciskał mi ją Dante. Śmiał się jak opętany. Próbowała go zepchnąć, ale miała za mało siły. Nie wytrzymała. Zaczęła krzyczeć dalej próbując się wyrwać...
Wstrząsnęłam głową. Co to było. Jakieś wspomnienia. Nagle skapnęłam się, że podczas mojej wizji obcy odwołał cienie i przycisnął mnie do ziemi. Burza szalała już na dobre. Wichura zaginała drzewa jak patyki. Wiatr zerwał kaptur z głowy obcego. Na ogół zniknęła cała peleryna odsłaniając rany na ciele obcego. Pewnie się z kimś już bił, bo to była jego krew. Ale nie mogłam teraz patrzeć jak wygląda na twarzy. Musiałam martwić się o życie. Wilk trzymał łapę na Krysztale. Zebrałam całą siłę i zrzuciłam z siebie wroga. Poleciał i uderzył w drzewo. Gdy się podnosił, poczułam jak macki ciemności unieruchamiają mnie. Próbowałam się wyrwać, ale miałam za mało siły.
Wtedy spojrzałam na twarz wilka. Zobaczyłam oczy. Czarne oczy, a pod nimi wykrzywione w perfidnym uśmiechu ostre zęby. Strach mój osiągnął poziom maksymalny, a razem z nim szalejąca wichura.
-Nie nie nie nie- wyszeptałam.
-Nareszcie cię dorwałem!- warknął Dante.- A teraz zakończę to co zacząłem dawno temu!
Patrzyłam na niego przerażona, próbując się wyrwać. Burza szalała, a Kryształ świecił niewielkim blaskiem. Przerażenie mnie sparaliżowało. Stałam bezbronna i unieruchomiona z wiedzą, że tym razem rodzina nie przyjdzie mi na pomoc. Z mojej piersi wydarł się krzyk... Wtedy on skoczył...
(Natsuko dokończy)
wtorek, 4 lutego 2014
Nowa wilczyca- Natsuko
Cóż to za wilczyca?? Z ludźmi sojusz zawarła i wśród nich miejsce swe miała. |
Za normalnego dnia poznasz mnie jako łagodną waderę.. W czasie wojny bójki nie rozpoznasz mnie... Bo wtedy groźna i niebezpieczna jestem.. |
Bo choć mnie nie znał to uratował... Nauczył mnie, że pomoc trzeba nieść nawet tym, których nie znamy. |
Bo ja nie mam nadziei.. Ja wiem i czuję, ze odnajdę Ren.. Niezależnie od tego co mnie to będzie kosztować. |
sobota, 1 lutego 2014
Od Jake'a- Pogodna dusza
<czas na ciebie, Kriw>
Od Seishin'a- Ciekawe znalezisko
-Znalazłam jajko!- Powiedziała Yellow po czym się potknęła.
-Nieee!- Powiedziałem i szybko pobiegłem złapać jajko.
Na szczęście złapałem jajko i nic mu się nie stało.
-Jake, możesz zająć się tym jajkiem?- Zapytałem i podałem mu jajko.
Jake choć nie słyszał, to wiedział o co mi chodzi i poszedł z nim do jaskini.
-A... Ale dlaczego za... zabierasz mi jajko?- Zapytała ze zdziwieniem Yellow.
-Jake ma specyficzną moc widzenia dusz i może sprawdzić jak się czuje smoczek.- Powiedziałem.